Gdy druk 3D stał się bardziej dostępny…
…to mówiło się, że można wydrukować wszystko. Drukowano bronie, protezy, części do kolejnych drukarek i wiele więcej. Zaczęliśmy się zastanawiać jak daleko można się posunąć w druku 3D. Czy jest jakiś limit? Postanowiliśmy wydrukować felgę samochodową i sprawdzić, czy taki wydruk ma w ogóle sens. Czy felga z PLA wytrzyma jazdę samochodem?
Projektowanie i drukowanie
Wszystko zaczęło się od projektu. Zabraliśmy się za niego w Sylwestra. Przecież to jest idealny moment na projektowanie felgi. Kilka ładnych godzin spędzonych przed komputerem razem z Kubą Bugajem zaowocowało modelem felgi przygotowanym pierwotnie pod Fiata Pandę. Zdecydowaliśmy się na model dwuczęściowy, który zostanie złożony na oponie, z tego względu, że montażownica (czyli maszyna nakładająca oponę na felgę) prawdopodobnie uszkodziła by plastik.
Będąc już w posiadaniu projektu, następnym wyzwaniem było wydrukowanie modelu. Nie chcieliśmy dzielić felgi na mniej części, więc potrzebna nam była duża przestrzeń robocza drukarki 3d. Z pomocą przyszła nam firma Urbicum, która zaoferowała się, że wydrukuje felgę na drukarce Urbicum GX. Filamenty zasponsorowała nam firma F3D Filament.
Początki zawsze najtrudniejsze
Pierwszy wydruk od razu pokazał błędy, które popełniliśmy w sylwestrową noc… przy projektowaniu.
Przede wszystkim nie mieliśmy otworu na wentyl, którym moglibyśmy napompować powietrze. Byliśmy zmuszeni wyciąć go nożem. Okazało się też, że bez dętki się nie obejdzie. Uporawszy się z tymi problemami, chcieliśmy na próbę złożyć felgę i tu pojawiła się najpoważniejsza wada. Nie daliśmy odpowiedniego wypełnienia i przy ciśnieniu około 1,5 bara model najzwyczajniej w świecie się rozłamał.
Po takich doświadczeniach z pierwszym wydrukiem wiedzieliśmy już, że to może być totalna klapa, jednak zamówiliśmy drugi, tym razem wypełniony niemal w stu procentach. Pozostawione zostały małe przestrzenie w celu odprężenia materiału.
Do dwóch razy sztuka
Średnica felgi to 36cm a całość ważyła 5,5kg, to średnio o 1kg mniej niż felga stalowa. Obie części felgi drukowały się łącznie około 45 godzin. Na pierwszy rzut oka może wydawać się to bardzo długo, ale jak na druk 3D w technologii FDM jest to zawrotna prędkość. Udał się to osiągnąć dzięki temu że w ekstruderze została zamontowana dysza o średnicy 0.8mm, głowica poruszała się średnio z prędkością 150mm/s z przyspieszeniami osiągającymi 5000mm/s2. Drukarka przerabiała 3kg materiału w ciągu doby. Standardowo PLA drukuje się w granicach 190-220C, ale przy tym projekcie, głowica drukarki 3D rozgrzana była do temperatury 280C, aby zapewnić odpowiednią ilość energii do topienia dużej ilość przepływającego materiału.
Nie wiem czemu nie poprawiliśmy modelu, ale kolejny egzemplarz też nie miał dziury na wentyl. Po próbnym montażu i napompowaniu do około 2 barów osiągnęliśmy mały sukces. Felga się nie złamała. To było bardzo obiecujące.
Nie mogliśmy wytrzymać i jeszcze przed kręceniem materiału chcieliśmy przymierzyć wydruk już na samochodzie. I tu pojawił się kolejny problem. Wspominałem, że felga była pierwotnie projektowana pod Fiata Pandę? Właśnie. Nie mieliśmy Fiata Pandy. Mieliśmy Opla Vectrę. Okazało się, że felga jest za mała by ją normalnie zamontować. Model był dwuczęściowy, przez co schodził bardziej do środka, niż normalne koło, co spowodowało, że bęben hamulca nie mieścił się wewnątrz. Pozostało nam albo spróbować z przodu, albo zamontować ją odwrotnie. Wybraliśmy najpierw to drugie w obawie, że zamontowana z przodu rozsypie się od razu.
Już w trakcie kręcenia, przymocowaliśmy koło i zrobiliśmy kilka rund po parkingu. Efekt nas zaskoczył. Nasz wydrukowany model ani drgnął. Powoli nabieraliśmy pewności i postanowiliśmy pójść na całość.
Dość głośny bohater
Tutaj należy się kilka słów uznania dla naszego auta testowego. Vectra, która była bohaterką filmu, dzień wcześniej startowała w zawodach wrak race. Dzielnie przewiozła nas do finału, potem o własnych siłach wjechała na lawetę, a następnego dnia była zwarta i gotowa do działania. Widać na filmie w pewnym momencie, że pod silnik podłożony jest karton. Było to specjalnie po to, by olej kapiący z pękniętej misy olejowej nie zabrudził parkingu. Udział w zawodach wyjaśnia też wygląd naszego Opla. W pewnych agresywniejszych scenach widać było otwierające się drzwi i klapę, a na początku filmu Opel wjeżdżał na feldze, która dzień wcześniej jechała w półfinale.
Ciekawostką też był statyw do GoPro. Ci bardziej spostrzegawczy na pewno widzieli dziwny twór przyczepiony szarą taśmą do drzwi auta. Nie posiadaliśmy niestety żadnego sensownego statywu, więc na szybko, w dzień robienia zdjęć, skręciliśmy, z trzech blaszek i deski, statyw, na który nałożyliśmy GoPro. Jak mawia internetowe przysłowie, “Jeżeli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie”. Prowizorka w zupełności się sprawdziła.
Wracając do testów. Po kilku rundach na górkach i dołkach wciąż nie byliśmy w stanie naruszyć w żaden sposób felgi. Stwierdziliśmy wtedy, że czas przełożyć ją na przód. Jak się okazało, z przodu nie dało się jej zamontować w żaden sposób. Tarcza hamulca wadziła o śruby. Brakowało nam dosłownie 5 milimetrów by koło weszło. Rozważaliśmy nawet, by zeszlifować trochę zacisk, ale po dyskusjach uznaliśmy, że stracimy na to zbyt dużo czasu.
Ostatecznie felga wróciła na tył, a Marcin postanowił, że wyskoczy z podjazdu. Jeśli to nie zniszczy modelu, to już nie wiemy co.
Test ostateczny felgi
Szymon wysiadł z auta, bo wyczyn był iście kaskaderski, a byliśmy w posiadaniu tylko jednego kasku. Po pierwszym skoku z zapartym tchem patrzyliśmy co się stało z felgą i już ostrzyliśmy zęby na ujęcia z GoPro. Ku naszemu zdziwieniu koło ani drgnęło. Znaczy drgnęło i to mocno, bo to jednak było solidne uderzenie w ziemię, ale konstrukcja wytrzymała to bez większego problemu. Marcin wyskakiwał jeszcze 4 razy. Za każdym razem rezultat był taki sam. Co ciekawe, kask się przydał, gdyż przy trzecim skoku lusterko wsteczne odpadło i odbiło się od kasku. Ściemniało się, a my nie mieliśmy już pomysłów na dodatkowe testy, więc ogłosiliśmy werdykt.
Felga przetrwała. Dała radę. Wystawiliśmy druk 3D na poważną próbę. Chcieliśmy ustanowić jakąś granicę, a tylko ją przesunęliśmy. Przyznajemy szczerze, że nie tego się spodziewaliśmy. Byliśmy nastawieni bardzo sceptycznie do tego pomysłu, zwłaszcza po nie najlepszym początku. Jednak potęga druku 3D była przez nas niedoceniona. Już nie możemy się doczekać realizacji nowych pomysłów.